Komentarze (0)
Pomysł na założenie i prowadzenia bloga pierwszy raz pojawił się w mojej głowie niespełna rok temu. Tak, zgadza się. Prawie rok zajęło mi wprowadzenie w życie tak wysoko "złożonego i czasochłonnego" planu. A wszystko przez wrodzony perfekcjonizm, skłonność do samo-sabotażu i przekonanie że można zrobić coś lepiej. Istnieje przecież nieskończona ilość sposobów, aby wyrazić słowami to co mamy do przekazania.. aby ubrać myśli w słowa.
Poczatkowo zaczęłam przenosić swoje przemyślenia dotyczące nurtujących mnie tematów na papier, a następnie szukałam alternatywnych sposobów ich przedstawienia, w poszukiwaniu tego perfekcyjnego. I do pewnego czasu rzeczywiście naiwnie wierzyłam, że jeden z moich tekstów osiągnie oczekiwany poziom perfekcji. Do czasu, kiedy przypomniałam sobie słowa, które sama kiedyś wypowiedziałam.
"Nie czekaj, aż wszystko będzie perfekcyjne, zanim zaczniesz żyć".
I to mnie uderzyło. Dotarło do mnie, że prawdopodobieństwo znalezienie idealnej wersji jest mniejsze niż wygranie na loterii. Dlatego nie zamierzam już dłużej czekać. Nie chcę perfekcjonizmu, chcę przestać zamykać swoje myśli w szufladzie.
Czasami mam wrażenie, że mój umysł zachowuje się jak mała, niesforna małpa. Niezdolny do skupienia, pozbawiony dyscypliny wędruje tam gdzie nie powinien. Ci, którzy mają skłonność do nadmiernego myślenia wiedzą, jak trudno zapanować nad nieustającym strumieniem myśli. Jak łatwo stracić nad nimi kontrolę i zacząć topić się w emocjach, które te myśli wywołują.
Pisanie pomaga mi je okiełznać, posortować i lepiej zrozumieć.
Dzięki pisaniu to nie myśli mają kontrolę nade mną, lecz ja nad nimi.